Czwarty kwartał upłynie pod znakiem niskiej dostępności nowych aut
08.10.2021 Aktualności Przez ostatnie półtora roku w branży automotive ciężko było cokolwiek przewidzieć, jeśli chodzi o sprzedaż nowych samochodów. Obecnie sytuacja nie jest lepsza, bo zmagamy się z bardzo niską dostępnością takich aut. Z czym wiąże się ten problem i jak wpłynie na rynek? Zapraszamy do lektury poniższego artykułu.
Chociaż efekty słabej dostępności nowych samochodów nie są jeszcze widoczne wprost w rezultatach finansowych, rozmawiając z dealerami można wysnuć wniosek, że skala problemu rośnie, a do wyjścia na prostą została jeszcze daleka droga. Co prawda, Santander Consumer Multirent dotąd radził sobie z tym problemem całkiem dobrze, dzięki szerokiej ofercie finansowania samochodów używanych, gdzie podaż produktu jest jeszcze nieco lepsza - spodziewamy się jednak, że spowolnienie w sektorze samochodowym niebawem dotrze również i do nas. Rynek sprzedaży samochodów jest bowiem ściśle powiązany. W sytuacji, gdy klienci nie mogą kupić nowych samochodów, nie wymienią starszych, co siłą rzeczy przełoży się na malejący stok pojazdów używanych.
Symptomy problemu podażowego można zauważyć, obserwując postępowanie firm i CFM-ów. W ciągu minionych tygodni wyraźnie wzrosła na rynku liczba wniosków o przedłużenie umów leasingu na kolejne miesiące, a więc de facto – o wydłużenie czasu użytkowania dotychczasowych pojazdów. Główny powód tego zjawiska wydaje się oczywisty: kłopoty z terminową dostawą zamówionych partii samochodów.
Te problemy sprawiają, że czwarty kwartał 2021 r. będzie wyglądał nieco inaczej niż w ubiegłych latach. Zwyczajowo w ostatnich trzech miesiącach roku branża dopiero się rozpędzała, sprzedając procentowo najwięcej aut. Jednak tym razem na próżno tego oczekiwać, ponieważ przy wyjątkowo skromnych stokach i opóźnieniach w dostawach pojazdów nie sposób przeskoczyć określonego wolumenu.
Sytuacja ta jest o tyle niekomfortowa, że w przypadku zwyczajowej dostępności aut, chętnych na zakup samochodu w czwartym kwartale raczej by nie zabrakło. W końcu gospodarka wraca na szybsze tory po pandemicznym kryzysie, a niepewność przedsiębiorców co do planowanych nowelizacji podatkowych : może spowodować wzrost popytu na samochody.
Szkoda, że branża mierzy się z tak nietypowym problemem właśnie teraz, gdy niska podaż spotyka się dodatkowo z wyższym niż zazwyczaj popytem. Możemy tylko trzymać kciuki, że produkcja i dostawy szybko wrócą na pożądany poziom, choć na razie ciężko przewidzieć, kiedy do tego dojdzie. Przed nami rozciągają się kolejne, trudne do prognozowania miesiące, ale w dłuższej perspektywie – mimo wszystko – można być chyba umiarkowanym optymistą. Miejmy nadzieję, że póki sytuacja nie wróci do normy, klienci poczekają na nowe auta wraz z dealerami.
Z pełną treścią artykułu możesz zapoznać się tutaj